Część 2. Rozdział 10

Pozostało jeszcze 4 dni do odlotu Gabrysia. Wierzyłam, że jestem w stanie razem z Leną wyciągnąć informację, co do tego z kim on rozmawiał. Boże, czuję się jak psychopatka, szurnięta dziewczyna, która jest zazdrosna na tyle, by po prostu odnaleźć odpowiedź na pytanie: Czy jest ktoś inny w jego życiu oprócz mnie. Fakt jest faktem, nie wyglądał na typ osoby, która jednego dnia walczy o serce byłej dziewczyny, a następnego ranka zarywa do drugiej. Czułam. Czułam to. 

Pół popołudnia spędziłam z Gabrysiem na robieniu porządków po domówce. Nigdy więcej, żadnych domowych imprez. Talerzy, kubeczków, garnuszków do mycia chyba z tysiąc. Czułam się zaorana jak Kopciuszek przed balem. 

- Spotkamy się jutro. Obiecałem chłopakom z szkoły, że wyjdziemy dzisiaj na browara.- oświadczył Gabryś. 

Bardzo mi to szło na rękę.

- Dobrze. Baw się dobrze. Ogarnę jakiś plan na jutro.
- Dobra, ale nic dłuższego, chcę spędzić wieczór z babcią. - poinformował- Wiesz, długo jej nie widziałem. 
- Jasne.

Obrócił się na pięcie, szybko zarzucił skórzaną kurtkę na plecy i praktycznie już go nie było. 

Wyglądając przez okno obserwowałam każdą jedną czynność. To nie było w jego stylu, wyjść bez pocałunku. Ledwo co wyszedł zza drzwi, a już wyciągnął komórkę z kieszeni, która rozjaśniła jego twarz. Dorwał się do niej niczym do jedzenia po tygodniu głodówki. Rozmyślając jeszcze dłużej doszłam do konkluzji: On na pewno coś ukrywa. 

***

- Co o tym myślisz?- zapytałam się Lenki opowiedziawszy jej historię z telefonem. 
- Mamy tylko dwie opcje by się przekonać czy twoja intuicja cię nie zawodzi?- mówiąc, popatrzyła mi głęboko w oczy i od razu wiedziałam o czym mówiła. 
- O nie...
- Chcesz wiedzieć? Tak czy nie? Mamy opcję zhackowania jego Fejsa, albo po prostu 'pożyczysz' sobie jego telefon na chwile. 

- Jeżeli on się dowie i moja intuicja mnie zawiedzie to wyjdę na totalną idiotkę.
- Mówiłam Ci kiedyś, że jesteś wariatką?- spytała przyjaciółka. 
- Tak między wierszami.
- Co wybierasz, Fejs, który rzecz jasna będzie trudniejszą opcją, czy po prostu spróbujesz swojego szczęścia z jego telefonem. 

Miałam trudny wybór. Mogłam nic nie robić, ale ciekawość zżerała mnie od środka. Wybrałam telefon i odkąd tak się stało, zaczynałam planować podstępy i sposoby w jaki sposób mogłam niezauważalnie podpierdzielić mu komórkę. 

Wylać mu wino na spodnie? Nie, za bardzo klasyczne. Sprawdzić telefon gdy on będzie spał? Zbyt ryzykowne. Spytać się czy pozwoli mi użyć telefonu do wysłania SMS-a? Wcale, nie był to taki głupi pomysł, lecz dalej ryzykowny.  Brakowało mi pomysłów, a najważniejsze, brakowało mi czasu. 4 dni, tak niewiele. 

Źródło: http://filing.pl
Kiedyś pewien autor powiedział ''Lubię  kiedy jesteś o mnie zazdrosny, bo wtedy wiem, że naprawdę Ci na mnie zależy''. Analizując ten tekst doszłam do wniosku, że zazdrość ma swoje plusy, lecz zaraz przypomniały mi się słowa innego autora, który mówił: ''Zazdrość to gówniana wada, a wokół czai się fałsz i zdrada''. 

I tak oto siedziałam w krześle czując, iż na prawym obojczyku siedzi mi mały aniołek, który szepcząc te pozytywy zazdrości, a po lewej jest ten czerwony w ogniu diabełek, który wmawia mi, że wszystko co najgorsze jest przed mną. 


Następnego dnia, Gabryś z samego rana przyszedł do mnie. Wypiliśmy razem kawę, przy okazji rozmawiając o jego wczorajszym wieczorze. 
- Słuchaj, nie mam jakiegoś większego planu na dzisiaj? Mozę po prostu ugotujemy coś i wyjdziemy na krótki spacer?
- Spacer- dla mnie brzmi super. Ale obiad robię ja.- oznajmił. 

Biedny pewnie tak powiedział, bo się boi, że obiad tak samo spalę jak spaliłam ciasto. 

- Słuchaj, to ty zostań tutaj, a ja pójdę do sklepu i ogarnę wszystko do gotowania. Zrób może jakąś super playlistę na Spotify do wspólnego gotowania, a ja międzyczasie się ogarnę. 
- Nie ma sprawy. 

Wzięłam telefon do ręki by zacząć składać piosenki w listę. Pomyślałam, że moglibyśmy się napić czegoś podczas tego gotowania, szybko wybrałam numer do Gabrysia, żeby poprosić go by kupił butelkę białego wina. Rozbrzmiał sygnał, a zarazem dźwięk jego telefonu wypełnił ściany kuchni. Nie wierzyłam. Tyle podstępnych planów, a jego telefon leżał wprost naprzeciwko mnie. Miałam 10 minut by wszystko dokładnie sprawdzić. Nie zawahałam się. Chwyciłam za jego telefon, który był bez niezabezpieczony hasłem.

- Dobra, co by tu najpierw sprawdzić? - cicho mówiłam do siebie.- Może zacznijmy od wiadomości. 

Chwilowo miałam wyrzuty sumienia i czułam się bardzo źle za wchodzenie w jego prywatne sprawy, ale czułam jak bardzo tego chciałam. 

Niestety, zawartość była pusta. Następne co wpadło mi do głowy to przejrzeć jego Fejsa. Wiadomości od jakiegoś Lucas-a, Rhys-a, Morgan-a. Leciałam w dół, imię po imieniu. Byłam pewna, że tam coś znajdę.

Wiadomości od nijakiej A. To już było podejrzane, że osoba ta nie była z imienia i nazwiska jak wszystkie inne. Konwersacja była w języku angielskim, więc wydaje mi się, że byłam na dobrym tropie. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Część 1 (Rozdział 1- 9)

Część 2. Rozdział 11.